Lubię Kraków. To taka nieoczywista miłość, bo z jednaj strony ciągnie mnie do tego miasta jak wilka do lasu, a z drugiej strony bywam tam rzadko, żeby nie powiedzieć od wielkiego dzwonu. W Krakowie po raz pierwszy byłam w dzieciństwie z rodzicami i zapamiętałam z tego pobytu spacer po rynku i sznurkową plecioną torebeczkę kupioną pod sukiennicami. Czytaj dalej „Kraków – miejsca (nie) obowiązkowe”