Ostatni pokój. Historia tajemniczego pamiętnika Krystyny Wasilkowskiej Frelichowskiej to powieść, która ukazała się w maju nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska. Długo jednak zwlekałam z napisaniem moich refleksji o tej książce na blogu. Dlaczego? Autorką powieści jest moja mama, znam więc tę książkę na pamięć, a nawet podpowiadałam, jakie wątki warto w niej poruszyć. Jest to książka w dużej mierze autobiograficzna, więc tym bardziej trudno mi było się do niej zdystansować. Myślę jednak, że teraz mogę już się z Wami podzielić moimi przemyśleniami o tej lekturze.
Flakonik na perfumy i wyszywany koralikami kołnierz z kufra prababci…
Ostatni pokój. Historia tajemniczego pamiętnika
…to ciepła i nieco nostalgiczna saga rodzinna, która dostarcza wielu wzruszeń. To też historia kilku pokoleń kobiet, opowieść o miłości i wielkiej tęsknocie za Warszawą. Autorka zabiera nas w podróż w czasie najpierw do roku 1990.

Okres przemian ustrojowych w Polsce zbiega się w czasie z rewolucją w życiu głównej bohaterki książki Ewy Wojciechowskiej, 45-letniej wdowy i dyrektorki miejscowego domu kultury. Najpierw dostaje paczkę „z zaświatów” z tajemniczą i drogocenną pamiątką po prababci Florentynie – rodowitej warszawiance. Niecodzienna przesyłka uruchamia lawinę niespodziewanych zdarzeń. Ewa traci ukochaną pracę, ale wtedy w jej życiu pojawia się Rafał — miłość sprzed lat.
Ewa coraz częściej zagląda do „ostatniego” pokoju — domowej graciarni pełnej pamiątek. Tu natrafia na trop wielkiej rodzinnej tajemnicy przez lata skrzętnie zamiatanej pod dywan. Czy uda jej się rozwikłać tajemnicę i ułożyć sobie życie na nowo?
Trochę prawdy, trochę bajki
Wnikliwy czytelnik bez problemu zauważy, że „Ostatni pokój. Historia tajemniczego pamiętnika” to powieść z autobiograficznym kluczem. Autorka pełnymi garściami czerpie z rodzinnych kronik i własnych doświadczeń osobistych oraz zawodowych. Akcję powieści osadza w małym nadwiślańskim miasteczku, które do złudzenia przypomina jej rodzinną Nieszawę.
To powieść szkatułkowa, więc obok głównej historii jest też poboczna, która rozgrywa się w dalekiej przeszłości. Ewa, dzięki lekturze pamiętników swojej prababki Florentyny, dowiaduje się sporo o przeszłości swego rodu i życiu, które protoplaści wiedli najpierw w Radomiu, a potem w Warszawie. I właśnie stolica jest dla bohaterek powieści tym ukochanym miejscem na ziemi, utraconą Arkadią. Choć nie brakuje tutaj fikcji literackiej, a nawet elementów bajkowych, to faktem jest, że nasza rodzina pochodziła z Warszawy i kobiety z naszego rodu łączy silna więź z tym miastem.

Dom rodzinny mojej prababci Władysławy stał na ulicy Grzybowskiej w Warszawie. Kiedy miała 21 lat została żoną Józefa Sikorskiego, syna właścicieli młyna. Z tego związku na świat przyszło troje dzieci: Leokadia (1902 r.), Janina (1904 r.) oraz Józef (1908 r.). Dziadkowie przerażeni jatkami rewolucji 1905 roku oraz późniejszymi wydarzeniami, które rozgrywały się pod ich warszawskimi oknami,postanowili przeprowadzić się w spokojniejszy zakątek. Wybrali malowniczą Nieszawę, w której kilka lat wcześniej osiadła już moja praprababcia Florentyna.
Choć przybysze zachwyceni byli ciszą i malowniczym położeniem nadwiślańskiego miasteczka, to jednak ciągle wspominali stolicę i pod byle pretekstem odwiedzali Warszawę. W rozmowach, wspomnieniach często wymieniali ulicę Kopernika, Polną, Żelazną, a przede wszystkim Grzybowską. Prababcia chętnie rozmawiała z nowymi nieszawskimi sąsiadami i opowiadała o życiu w wielkim mieście, kawiarniach, teatrach, spacerach w Łazienkach i przejażdżkach statkiem po Wiśle.
Ostatni pokój, czyli opowieść o tęsknocie za Warszawą…

Na pewno w tych wspomnieniach były nutki nostalgii i smutku za czymś co bezpowrotnie odeszło. Nic dziwnego, że w miasteczku przylgnął do mojej prababci przydomek „warszawianka”. Z prababcią przybyły do Nieszawy kufry z albumami mody, stroikami ze strusich piór, koronkowymi rękawiczkami, kapeluszami, wymyślnymi sukniami. Nie zabrakło też bielusieńkich „niewymownych”, czyli majek z klapą i oczywiście z wyhaftowanym monogramem, eleganckiej bielizny, zwanej kombinacją, uszytej z cieniutkiego batystu, atłasowych trzewików i wyszukanych broszek. Wiele z tych drobiazgów zachowało się do dziś, bo Nieszawie nikt się tak śmiesznie i elegancko wówczas nie ubierał.

Za Warszawą tęskniło w naszej rodzinie kilka pokoleń kobiet. Nic dziwnego, że moja mama tę miłość do stolicy tak dokładnie opisała w swojej powieści „Ostatni pokój. Historia tajemniczego pamiętnika”. Choć sama urodziła się w Nieszawie, to w Warszawie ukończyła jeden z kierunków studiów, a teraz z radością mnie tu odwiedza i w stolicy czuje się… prawie jak w domu. Mnie zawsze ciągnęło do Warszawy, chciałam tu studiować, mieszkać, żyć, pracować, kochać. Plan wykonany – teraz z kolei ciągnie mnie do Nieszawy… Ale to już inna opowieść.

*Zdjęcie, na którym widać makietę dawnej Warszawy i konny tramwaj zostało wykonane przeze mnie w Parku Miniatur Województwa Mazowieckiego w Warszawie.
Jak sądzę, miło jest czytać o losach własnej rodziny zamkniętej w spójną całość w formie powieści. To historia, którą łatwo można przekazać dalej, kolejnym pokoleniom.
Życzę, aby książka się dobrze sprzedawała. 🙂
O… ostatnie zdanie – dobra pointa :).
A co do reszty… czy miło? Miło, ale myślę, że obie z mamą trochę inaczej pamiętamy przeszłość, co też jest ciekawym doświadczeniem :), jak odmiennie można interpretować rzeczywistość :). Dziękuję za komentarz 🙂
Bardzo ładnie opisałaś książkę i umiejętnie wplotłaś wątek tęsknoty za miastem, za Warszawą. Trochę tak, jakbyś kolejne opowiadanie zaczęła pisać:)
Iwonka, Ty to masz intuicję…. 🙂 Dziękuję za miłe słowa!
To jest niesamowite jak miejsca i tęsknoty są z nami przez pokolenia 🙂
Coś w tym jest…
To musi być dziwne doświadczenie czytać książkę swojej mamy
Czy dziwne? 🙂 Nie nazwałabym tego tak… Dziwnie jest raczej czytać o własnej rodzinie w książce 😉
Fantastyczna podróż w przeszłość!
Dziękuję!
W dzieciństwie lubiłam, gdy przezywano mnie „warszawianka”, aż w końcu ktoś ze stosujących to przezwisko życzliwie wyjaśnił mi, że to ma być obraza, bo oni Warszawy nie lubią. Jak można nie lubić Warszawy? Przecież to takie piękne miasto!
A co do ostatniego zdania: Może napiszesz tom drugi historii?
Myślimy o kontynuacji powieści 😉
Myślę, że to musi być ciekawe uczucie czytać o swojej rodzinie w książce 🙂 W tym roku odwiedziłam Warszawę. Duże miasto z tej naszej stolicy 🙂
O… 😀 Niesamowita historia! Nawet ze względu na osobę autorki warto zwrócić na nią uwagę 😀 z chęcią bym się zagłębiła w autentyczną (częściowo ;P) rodzinną epopeję 😀