Lubię Kraków. To taka nieoczywista miłość, bo z jednaj strony ciągnie mnie do tego miasta jak wilka do lasu, a z drugiej strony bywam tam rzadko, żeby nie powiedzieć od wielkiego dzwonu. W Krakowie po raz pierwszy byłam w dzieciństwie z rodzicami i zapamiętałam z tego pobytu spacer po rynku i sznurkową plecioną torebeczkę kupioną pod sukiennicami.
Tym razem do Krakowa pojechałam z Panem Super Ego. To nie miał być romantyczny wypad, ale prawdziwa ekspedycja badawcza. Mieliśmy ambitny plan — chcieliśmy odwiedzić najciekawsze kulturalnie miejsca w grodzie smoga… o przepraszam… smoka. Wiadomo, że w Krakowie takich miejsc jest sporo, a czas nie jest z gumy. Zrobiliśmy listę tych najbardziej intrygujących, uwzględniając moje literackie inklinacje.
CRICOTEKA, czyli Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora
…musi być na liście inteligentnego człowieka. Do Cricoteki dotarliśmy już pierwszego dnia naszego pobytu w Krakowie. Było późne popołudnie, więc budynek tonął w mroku. Do Cricoteki trafilibyśmy pewnie wcześniej, gdyby nie Kładka Ojca Bernatka, która nas oczarowała i skradła trochę czasu.

Cricoteka istnieje od 1981 roku, ale do nowej siedziby, która znajduje się w budynku dawnej elektrowni, została przeniesiona w 2014 roku. Sama bryła budynku robi wielkie wrażenie — jest ciekawa pod względem architektonicznym i na swój sposób tajemnicza. Wnętrze jak najbardziej oddaje ducha twórczości Tadeusza Kantora.

Choć w dniu, kiedy zwiedzaliśmy Cricotekę dostępna była jedynie ekspozycja stała, to nie czułam się zawiedziona. Zwłaszcza, że — jak się okazało — bilet upoważniał do kolejnego wejścia do Cricoteki, gdy będzie już nowa wystawa czasowa. A to dobra motywacja, aby Kraków odwiedzić znowu.

Kraków – warto odwiedzić…
KAWIARNIA LITERACKA
…dla spragnionych kofeiny moli książkowych. Po prostu fajne i klimatyczne miejsce — bez zadęcia i pretensjonalności. Przyjazne i ładnie urządzone. Miła obsługa, smaczne przekąski i aromatyczny grzaniec. Mnóstwo ciekawych książek na półkach. Atmosfera odrealniona, bajkowa, sprzyjająca snuciu planów i marzeń. Czułam się tam trochę jak „Alicja w krainie czarów”. Na pewno z radością odwiedzę to miejsce, gdy znów będę w Krakowie.

SZUFLADA SZYMBORSKIEJ
…czyli Nobel, który można obejrzeć pośród różnych interesujących szpargałów. To prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników twórczości tej poetki. Tę niezwykłą wystawę można oglądać w Kamienicy Szołayskich – Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie, a wejście na nią jest bezpłatne. Inaugurację miała w pierwszą rocznicę śmierci Wisławy Szymborskiej — 1 lutego 2013 roku.

„Szuflada Szymborskiej” to wystawa jakie lubię — zabawna, inteligentna, interaktywna, pozwalająca na bardzo bezpośredni kontakt ze sztuką. Ekspozycja oddaje osobowość poetki i klimat jej twórczości. Szymborska znana była ze swego umiłowania kiczu i zabawnych przedmiotów, stąd nie zabrakło ich na wystawie. Uwielbiła też robić wszelkie kolaże. Kolekcjonowała pocztówki, maski, pamiątki. I paliła jak smok. Lubiła też szuflady, komody, stąd większość tych przedmiotów wyeksponowana jest właśnie w szufladach – gablotach.

Warto wiedzieć, że nie jest to próba odtworzenia mieszkania Szymborskiej, a raczej wariacje na ten temat. Rodzaj zabawy, kalambury. Zwiedzający ma ogromną radość z samodzielnego odkrywania kolejnych maszkaronów ukrytych w różnych schowkach. Można wreszcie zajrzeć przez wizjer i podejrzeć ukochaną komodę noblistki.

„Szufladę Szymborskiej” zwiedziłam ostatniego dnia pobytu, krótko przed odjazdem i naprawdę mnie urzekła. Uwielbiam takie dopieszczone wystawy ?

OPACTWO BENEDYKTYNÓW W TYŃCU
…dla spragnionych ciszy i zagubionych. Z jakiś irracjonalnych względów od bardzo dawna chciałam odwiedzić to miejsce. Wreszcie się udało. Pierwsze spostrzeżenie było takie, że nie wygląda tak malowniczo jak na zdjęciach. Pewnie to wina pory roku i pogody — do Tyńca pojechałam pod koniec stycznia, ale aura przypominała raczej bury listopad.

Samo opactwo wynagradza jednak pogodowe rozczarowania. Robi wrażenie pod względem architektonicznym i panuje tam niezwykła, trudna do zdefiniowania aura. Bardzo podobało nam się tamtejsze muzeum — z jednej strony dość skromne, z drugiej wyczerpująco opowiadające o historii tego miejsca, a przede wszystkim zachęcające do zaangażowanego, aktywnego zwiedzania. Każdy może na przykład poczuć jak średniowieczny skryba. Pan Super Ego nie byłby sobą, gdyby nie wziął udziału w tym eksperymencie.

NOWOHUCKIE CENTRUM KULTURY
…ale bez kultury. Sam budynek NCK od razu kojarzy się z PRL-em i nic dziwnego, bo został oddany do użytku w 1983 roku. W środku podobny styl — siermiężny i przaśny. Nie przeszkadzałoby mi to wcale, bo mam sentyment do lat 80’, gdyby nie fakt, że nie tylko wystrój pamięta okres PRL-u, ale także z tamtych czasów zostały przeniesione inne standardy. Czułam się tam jak intruz.
NCK odwiedziłam głównie po to, aby zobaczyć tamtejszą Galerię Zdzisława Beksińskiego. Aby kupić wejściówkę na wystawę, można skorzystać z biletomatu, ale tylko w teorii. Ostatecznie okazało się, że bilet kupuje się w automacie, ale przy asyście pani kasjerki. Podobno ten automat jest wyjątkowo złośliwy. Przekonujący argument.
Przed wejściem na wystawę trzeba zostawić plecaki, nawet jeśli mają charakter torby podręcznej. Szkopuł w tym, że nie ma szafek na kluczyk, a pani w szatni na pytanie, czy bierze odpowiedzialność za pozostawione cenne rzeczy, powiedziała, że nie…
Przed drzwiami do samej „galerii” jest regulamin, czego robić nie wolno, między innymi zdjęć. Nie jest ważne, czy z fleszem, czy bez. Ok. „W sumie może to nawet lepiej, będzie można skupić się na delektowaniu sztuką” – pomyślałam.
Ale sama wystawa rozczarowuje. Obrazy Mistrza — piękne, ale sala, gdzie są one wystawione, jest po prostu za mała, żeby swobodnie chodzić i podziwiać prace, nie zasłaniając przy okazji innym zwiedzającym. Cieszę się, że miałam okazję zobaczyć na własne oczy prace, których nie widziałam w Muzeum Historycznym w Sanoku, ale z kolei zabrało mi przyjaznej atmosfery, która panowała w sanockiej galerii.
Bilans wyprawy do Krakowa
Trzy miejsca dopieszczone kulturalnie:
Cricoteka
ul. Nadwiślańska 2-4
Szuflada Szymborskiej
Pl. Szczepański 9
Kawiarnia Literacka
Ul. Krakowska 41
Jedno miejsce metafizyczne
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu
ul. Benedyktyńska 37
Jedno miejsce poza skalą…
Nowohuckie Centrum Kultury – Galeria Beksińskiego:
Zwiedzasz na własną odpowiedzialność
No i smog… dał nam popalić. Chodziliśmy w maseczkach… chirurgicznych, bo tych z wkładkami węglowymi nie było w całym Krakowie, ponoć wszystkie akurat Krakusi wykupili.
Kocham Kraków i gdyby nie był tak daleko od Poznania to byłabym kilka razy w miesiącu! 🙂 Świetny wpis 🙂
Cricoteka- uwielbiam takie nieoczywiste połączenia- sztuka współczesna i budynek dawnej elektrowni… Wbrew pozorom często są trafione w dziesiątkę, i chyba tak jest też tym razem. Co do Szymborskiej to mam w najbliższych planach lekturę Błysk rewolweru, więc taka wystawa mogłaby być dobrym uzupełnieniem. Tylko jednak poczekam na lato, na świeże powietrze w Krakowie 🙂
Odwiedzałam Kraków już kilka razy, ale tych miejsc akurat nie miałam okazji zwiedzić. Muszę sobie zapisać adresy i przy następnej okazji nadrobić zaległości. Przydatny wpis dziękuję 🙂
Uwielbiam takie zestawienia! Sama też podobne robię, ale Kraków nigdy nie padł ich „ofiarą” 🙂
Zawsze, gdy odwiedzam jakieś miasto, staram się szukać kulturalnych miejscówek – takich jak te przez Ciebie opisane. Już wiem, gdzie będzie moja następna wyprawa 🙂
Świetny tekst! I bardzo zachęcający by wybrać się do Krakowa, w którym – wstyd się przyznać – nigdy nie byłem.
Kocham Kraków! Tak bardzo, że od jakichś dziesięciu lat jestem tam niemal co rok. Miałaś okazję być w tym mieście latem? Organizowany jest wtedy festiwal pierogów, cudowna sprawa 🙂
Jakaż szkoda, że nie było mnie na tej wyprawie. Z ogromną przyjemnością odwiedziłabym te wszystkie miejsca. Teraz przypomniało mi się, że w maju będę nieopodal. W takim razie pójdę Twoimi śladami 😀
Pozdrawiam serdecznie!
🙂 Polecam serdecznie te klimatyczne miejsca w Krakowie 🙂
W Krakowie byłam parę razy, ale żadnego z tyh miejsc nie odwiedziłam. Chętnie wybiorę się do szuflady Szymborskiej, z Twojej relacji wynika, że to ciekawe miejsce. I obrazy Beksińskiego też bym chciała zobaczyć, bo byłam na filmie o jego twórczości i miałam okazję je widzieć tylko na ekranie:)
Kraków jest cudowny, wspaniała architektura niezniszczonego miasta, doskonały klimat do wieczornych spacerów i odwiedzania różnego rodzaju barów! Po przeczytaniu tego tekstu, uświadomiłaś mnie jak mało wiem o mieście, w którym jestem średnio 2 razy w roku od kilkunastu lat…. Wpisuję sobie te punkty do mojego kalendarza miejsc, które warto odwiedzić. Dziękuję!
Dziękuję za odwiedziny na blogu 🙂
duzo info w jednym poście! ale masz rację, trudno nie kochac Krakowa 🙂
Mieszkałam trochę w Krakowie i na początku dziwiłam się, że niektórzy rodowici Krakowianie nie odwiedzili nigdy nawet najważniejszych zabytków. Ale już rozumiem. Inaczej jest kiedy przyjeżdża się specjalnie do tego miasta, a inaczej, kiedy się tu po prostu żyje i biega za swoimi codziennymi sprawami. Beksiński kojarzy mi się właśnie z Muzeum w Sanoku, nawet nie wiedziałam, że jest też w Krakowie. Pozdrawiam.
Masz rację, jak mieszka się w jakimś mieście to często się nie docenia jego uroków 🙂
Uwielbiam Kraków i muszę się wybrać do Szuflady Szymborskiej. Zainteresowałaś mnie tym miejscem. No i Kawiarnia… lubię kawiarnie:)
Nie odwiedziłam żadnego z tych miejsc, ale Cricoteka robi wrażenie! Ja w Krakowie też często nie bywam, ale uwielbiam jego klimat i chyba najmocniej kusi mnie jako miejsce przeprowadzki!
Rzeczywiście, coś w tym jest – ja też mogłabym mieszkać w Krakowie, tylko smog zniechęca 😉
Bardzo Ci dziękuje za ten wpis, wybieram się we wrześniu do Krakowa po wielu latach przerwy, mam tydzień do zagospodarowania (niestety z dziećmi na karku, ale co tam!). Pozwolisz, że zachowam sobie Twój wpis, jako wskazówkę do planowania mojego pobytu?! Pozdrawiam!
Będąc tydzień w Krakowie, będziesz mieć okazję zwiedzić wiele fajnych miejsc. Ja tam byłam raptem dwa dni :), a program zwiedzania był bardzo napięty!
Uwielbiam Kraków, podoba mi się jego klimat. Nie bywam w nim tak często jakbym chciała, ale staram się. Miejsc, o których napisałaś, nie miałam okazji widzieć. Wciągam je na obowiązkową listę i odwiedzę przy najbliższej okazji 🙂
Warto odwiedzić te miejsca, są naprawdę interesujące.
Kawiarnię literacką wspominam do dziś. Jedno z lepszych miejsc dla moli książkowych. Co do pozostałych nigdy nie byłam. Jako sanoczanka żałuję że nie dopieszczono lepiej obrazów Beksińskiego
Od dawna planuję wypad do Krakowa, po twoim wpisie chyba wreszcie się zmobilizuję – dzięki Kinga za tyle informacji i wskazówki, gdzie warto pójść
A lista miejsc do zwiedzania była dużo dłuższa, niestety dwa dni to za mało, żeby zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca 🙂